piątek, 19 kwietnia 2013

Nowości, nowości.

Hej dziewczyny!

W ostatnim tygodniu zawitałam do Super Pharma, Biedronki oraz Natury, Rossmann jeszcze na mnie czeka :)
Zakupiłam parę kosmetyków włosowych. Niektóre były w zamiarze do zakupienia, a inne.. dla testu? Lub mojego widzi mi się :) No cóż.. Mam dla Was zdjęcia zakupionych rzeczy :


 Zacznę od biedronkowców: Zakupiłam za około 12/13 zł olej lniany (mój kochaaany *.*) Stwierdziłam, że kupię tym razem tańszy, a nie taki za 50 złotych w szklanej butelce. Zobaczymy co z niego będzie :) Drugą rzeczą, którą kupiłam w Biedronce był suplement diety wraz z masażerem. Jak tylko zobaczyłam go stwierdziłam, że muszę go mieć! Zwłaszcza, że kosztuje 9,99 :)
Jeśli chodzi o Naturę: Zakupiłam silikonowy (bodajże) spray do włosów Gliss Kur, w długi weekend jadę na Węgry i będzie baaardzo gorąco, dlatego chcę zapewnić włosom jako taką ochronę. Jeśli macie jakieś sprawdzone spray'e ochronne na słońce (do włosów :D) Napiszcie proszę. Kupiłam także w Naturze wcierko-eliksiro-spray do włosów firmy Green Pharmacy. Po kuracji z kawy zacznę stosować tę i zobaczymy jakie będą efekty :)







Eliksir ziołowy do włosów wzmacniający, przeciw wypadaniu. Zacznę stosować jako wcierkę na skalp.



 Suplement diety ze skrzypem, pokrzywą, cynkiem i witaminami. Od jutra zamierzam stosować codziennie. Mam nadzieję, że ten suplement przede wszystkim wzmocni cebulki i tym samym noworosnące włosy :)



 Spray z 7-mioma olejkami. Zamierzam psikać nim obficie włosy przed wyjściem na słońce oraz po przyjściu ze słońca. Zamierzam pod to psikać też spray'em olejowym z oleju lnianego, by włosy "zabezpieczyć".


Olej lniany. Wiadomo, służyć mi będzie do olejowania włosiąt. :)


Oraz mój Super Pharmowy zakup. Szampon z najnowszej serii Garniera z Morelą i olejkiem migdałowym. Zobaczymy jakie efekty będą. Przede wszystkim oczekuję oczyszczenia ze względu na SLES, zobaczymy jakie jeszcze będą efekty :)


Na koniec moje dzisiejsze włosy:

Jak widzicie moje końcówki znowu są w innym układzie :)

Pozdrawiam Was serdecznie, Gorzka Wiśnia.



środa, 17 kwietnia 2013

Kawa nie tylko do picia?

Hej dziewczyny!

Dzisiaj post tak jak w tytule z resztą widać o... Kawie! Tak właśnie, mam na myśli zwykłą, parzoną kawę z tzw. fusów. Kawa jest bardzo dobra na "wygłębienie" koloru, przyspieszenie wzrostu (dzięki kofeinie) oraz przede wszystkim ożywieniu, odżywieniu włosków :)


Na wizażu się o kawce wiele naczytałam. Przygotowanie jest na pozór łatwe. I płukanki i wcierki i nie wiem tak naprawdę jak to nazwać, ale hmm.. Maski? W każdym razie, stosowałam jak na razie płukankę około 2/3 razy a tą "maskę" stosowałam zaledwie raz, peelingowałam skalp tyle razy ile stosowałam kawę, oraz zrobiłam sobie wcierkę na porost, ale o wszystkim na dole. Mam dla Was coś na małą zachętę ;)  Odwiedziłam ostatnio moich znajomych a ich reakcja wyglądała tak "O! Włosy zafarbowałaś?!" Ja tak popatrzyłam na nich potem na włosy i otworzyłam szeroko oczy. Dopiero po jakimś czasie zorientowałam się, że to przecież KAWA! 
Byłam wniebowzięta. Jak tylko wróciłam do domu zastosowałam płukankę i tak sobie ją stosuję parę razy w   tygodniu. Ok, do rzeczy :D

"Maska" :
Jak w każdej mieszaninie na początek parzymy kawę. Dodaję około 2/3 łyżeczki i zalewam wrzątkiem. Ja używam do tego jakiejś zwykłej parzonki. Nie polecam Wam kawy rozpuszczalnej. Po pierwsze, nie ma ziarenek=nie ma peelingu :( Po drugie podobno to sama chemia! Nie wiem, bo nie piję, nawet takowej nie posiadam, ale radzę Wam uważać :) Ok, kawa zaparzona. Czekamy aż napój ostygnie, przecedzamy fusy (jak dla mnie ziarenka, ale ok :) ) do osobnego pojemnika wlewamy kawę do innego dajemy fusy. Ok, idziemy nad wannę lub prysznic (Uwaga! Może być trochę syfu, ale łatwo to zmyć) To palcy bierzemy ziarenka i wykonujemy peeling skalpu. Bierzemy pojemnik z kawą i normalnie polewamy włosy, można również wetrzeć "wodę" w skórę głowy. Wyciskamy, żeby nie ciekło i nakładamy jakąkolwiek odżywkę, maskę dla konsystencji, na to czepek i jazda :) Siedzimy sobie z tą miksturką ile tak naprawdę chcemy. Jeśli chodzi o zmywanie to  ja to robię mniej więcej tak jak w przypadku olei. Delikatny szampon, odżywka AiK i na ostatnie płukanie również kawa (wiem, mam bzika :D). I reszta normalnie, jak po myciu :)

Płukanka :
Mniej więcej na górze przedstawiłam jak ją wykonać, ale jeszcze raz. Zaparzamy kawę. Przecedzamy. Fusy zostawiamy na peeling lub wyrzucamy. Czekamy aż ostygnie i na ostatnie płukanie w sam raz :) Można dodać do tego również wody, ale to już jak ktoś chce :)

Peeling :
Do tego używamy wyżej wymienionych fusów. Ja osobiście rozprowadzam ziarenka w rękach i lecę z szorowaniem :) Efekty są genialne. Czuję, że skóra jest taka czysta i pobudzona :D

Wcierka :
Tak naprawdę jest to to samo co płukanka tylko ja radzę zaparzyć mocniejszą, odcedzić i dać do całkowitego ostygnięcia. Ja przelałam swoją do opakowania z aplikatorem po Joannie Rzepie i zamierzam wcierać po każdym myciu przez miesiąc. Moja kuracja zaczęła się 13.04 zobaczymy jakie będą efekty. Mam nadzieję, że urośnie mi z 20 cm :D


Mam dla Was parę zdjęć dotyczących kawki :D

Pozdrawiam Was serdecznie, Gorzka Wiśnia.











środa, 10 kwietnia 2013

Wracamy do życia.

Hej dziewczyny!

Po części wyszłam z chorobowego trybu życia, ale niestety dalej siedzę w domu. Ale poczułam się lepiej i musiałam się wykąpać! Tak i zrobiłam. Chyba to było to czego chciałam. Po tygodniu umyć, oczyścić i mocno nawilżyć włosy. Do pierwszego mycia użyłam szamponu aloesowego firmy Forever. Do drugiego mycia użyłam przeciwłupieżowego Nizoralu bo niestety znowu dopadł mnie ten paskudny łupież! Mam nadzieję, że wcierka z cytryny i inne preparaty go zwalczą. Potrzymałam pianę 4 minuty na głowie po czym spłukałam pianę. Następnie nałożyłam odżywkę Garnier AiK od ucha w dół i po około minucie spłukałam. Do ostatniego płukania użyłam płukanki z nafty kosmetycznej, o której napisała mi na wizazu klemionka (Efekt super! Dziękuję kochana! :)) Po wyjściu z prysznica osuszyłam włoski ręcznikiem po czym przeczesałam grzebieniem z szerokorozstawionymi zębami. Gdy trochę podeschły na skalp użyłam wcierki Joanny Rzepy, a na końcówki i resztę włosów arganowy olejek. Po kompletnym wyschnięciu włosy stały się miękkie, lśniące, śliskie, puszyste! W końcu odzyskałam ich stan! :) 
Sądzę, że to duża zasługa płukanki z nafty. Na pewno z niej nie zrezygnuję i będę dalej ją stosować. Przygotowanie jest banalnie proste. Przedstawię je Wam na dole.

Do tej płukanki potrzebujecie naftę kosmetyczną oraz wodę, zimną wodę. Oczywiście jakieś naczynie, miskę, butelkę itp. oraz coś do zamieszania.

O to czego ja użyłam :




* łyżka nafty kosmetycznej 
* 500 ml wody przegotowanej, kranówki, lub mineralnej 
* pojemnik, do którego wszystko wlejemy



Przygotowanie jest tak proste jak jego skład. Do pojemnika wlewamy łyżkę nafty po czym zalewamy zimną wodą. Wszystko można zamieszać i gotowe do oblewania włosiąt :)                              

I jeszcze dzisiejsze włosy :





Lekko nieułożone i maleńka część ich jest z przodu, ale wybaczcie bo zdjęcie na szybko. 


Pozdrawiam Was serdecznie, Gorzka Wiśnia.



poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Choroba mnie wykończy..

Hej dziewczyny!

Od tygodnia przeżywam bardzo poważną grypę. Nie pisałam nic, ponieważ niestety miałam  kompletny brak sił co było równoznaczne z brakiem pomysłów :( Bardzo Was przepraszam. Ale już czuję się lepiej! Na szczęście :) A co do włosów to mogę je skomentować tylko: MASAKRA.
Trochę więcej:
Jak wyżej wspomniałam złapał mnie wielki wirus. Dzięki, któremu miałam zapalanie krtani, krwotoki, katary itd. Włoski były przed grypą w stanie, do którego nie miałam NIC, a teraz? Szkoda słów.
Przez tydzień miałam koka związanego gumką frotką. Rozwiązałam włosy dzisiaj i? Kompletny przesusz! Rozdwojone, połamane końce.. Matko i córko :( Jeszcze tydzień temu były piękne, nawilżone, zdrooowe, miękkie, lśniące, a końce? Niczym pędzel. Kiedy tylko wyjdę z chorobowego trybu życia muszę zacząć codziennie olejować włosy, a dwa razy w tygodniu nałożyć bogatą maskę. Miejmy nadzieję, że wrócą do swojego normalnego stanu :( Oby!
Zmieniając temat, dzisiaj pierwszy raz udzieliłam się na forum wizaz i dziewczyny są mega pomocne :) Za co im dziękuję. Sądzę, że teraz znajdę odpowiedzi na moje pytania. I nareszcie będę się mogła wygadać. Okej, na dzisiaj to chyba tyle. Kiedy tylko wyjdę z choroby, obiecuję, że będę tutaj częściej pisać :) Wiem, dzisiaj notka trochę krótka i mało treściwa, dlatego przepraszam, ale wiecie jaka jest sytuacja.

Pozdrawiam Was serdecznie, Gorzka Wiśnia.